Mialam kiedys sen.. snilo mi sie, ze stoje na brzegu wielkiego Oceanu i widze moja znajoma, ktora wyruszyla w samotna podroz po Afryce.. Mowila, ze odplywa i zapraszala do ruszenia wraz z nia.. wkazywala na lodz, gotowa juz do odbicia sie od ladu.. od afrykanskiego ladu..
wreszcie wsiadła do łódki i zaczęła odpływać, a im dalej była tym senny obraz coraz bardziej zachodził mgłą.. aż w końcu zupełnie znikła..
Kiedy z rana zasiadlam do komputera to juz po chwili rzucila mi sie w oczy informacja o tym, ze Kinga jest smiertelnie chora.. malaria mozgowa!
przeszly mnie dreszcze, a sen powrocil z cala moca..
kilka dni pozniej Kinga odplynela.. na dobre..
...
Moja fizyczna przygoda z Afryka rozpoczela sie od Egiptu, a zdalam sobie z tego sprawe w chwili kiedy wlasnie dobijalismy to tebanskiego brzegu..
na widok pieknej lodzi o imieniu AFRICA moje serce mocniej zatrzepotalo..
i dotarlo do mnie wowczas, ze przeciez zapomnialam sie z nia - z Afryka - przywitac, (choc przywitalam sie tak pieknie z Egiptem), a teraz Ona czyni to pierwsza..
tak jakby nie mogac sie juz doczekac i jakby celowo czyniac to w takim wlasnie miejscu..
przemawiajac do mnie za posrednictwem stojacej na symbolicznym pograniczu dwoch swiatow.. lodzi...
jak ze snu?
cdn...
Komentarze